Heeeej!
Coraz bliżej moja wymarzona i cudowna przerwa świąteczna.13 dni, tak nie wiele.
Wracając do wszystkiego od początku wrócę do mikołajek!Dostałam naprawdę fajne prezenty a najlepszym chyba był prezent od Skry, przegrana z Będzinem.Lubie Skrę ale uwierzcie lub nie, dzień wcześniej pocieszałam wszystkich że Skra też kiedyś w końcu przegra!W sobotę byłam z Alą i rodziną na kręglach,zdecydowanie za długo jak dla nas razem :D
No i nadeszła niedziela, dzień długo wyczekiwany bo miał być to dzień kiedy Resovia wyjdzie z dołka i przełamie złą passe. Tak się nie stało,a dlaczego zaraz spróbuje wam wyjaśnić.
Koło 14 byłam z Wiolką na hali,czekolada, herbata i czas na mecz!
Od początku gra chłopaków była czymś tragicznym,pierwszy set toczył się zdecydowanie pod dyktando Lubina, do tego stopnia że chwilami aż żal było patrzeć.Drugą sprawą i chyba najważniejszą byli sędziowie. Nie wiem kto i dlaczego dopuścił ich do sędziowania tego meczu, ale zamieniło się to po chwili w siatkarski kabaret. Nie potrafię w tym momencie przytoczyć wam konkretnych przykładów bo szczerze to nie pamiętam i nie jestem zbyt dobra w tłumaczeniu ale myślę że każdy to miał okazje widzieć mecz,wie doskonale o czym mówię.
Drugi set znowu lepiej rozpoczął Lubin,zawodnicy z Resovii którzy pokazali się z dobrej strony to zdecydowanie Jochen Schops i Piotrek Nowakowski.Ale nadzieja szybko zgasła kiedy Lubin zakończył partie blokiem.
3,set -coś super!W końcu, choć na chwile wróciła stara Resovia. Asy serwisowe,bloki,obrona każdej piłki,ataki, walką do końca, coś pięknego.Taka sytuacja utrzymała się do końca partii którą pewnie wygraliśmy.
Po 4 secie wszystko było już jasne, będzie tie-break.
Hala momentalnie ożyła, miałam nawet wrażenie że pojawiło się wiele więcej osób niż na początku meczu. Niestety zle rozpoczęliśmy ostatniego seta i tak zostało już do końca, jednak byłam w wielkim szok kiedy przy piłce meczowej dla Lubina odrobiliśmy jeden punkt,dwa,trzy,cztery,pięć..i niestety tylko tyle,a zwycięstwo było na wyciągnięcie reki. Jednak myślę że nie ma się co martwić, pierwszy raz od czasu meczu ze Skrą było widać w chłopakach tą walkę, dalej będzie już tylko lepiej.
Teraz resztę grudnia spędzą już poza Rzeszowem, mecz za meczem , trening za treningiem. A ja czekam do meczu 3 stycznia z Zaksą ! :)
Super post (jak zwykle) :D Fajnie, że wybraliście się rodzinnie na kręgle. Btw. ślicznie wtedy wyglądałaś *.* Jejku aż mi smutna gdy pomyślę w jakiej formie jest teraz Resovia :( Ale mam nadzieję, że wtedy kiedy trzeba forma przyjdzie i znów będziemy mistrzami ♥
OdpowiedzUsuńBuziaki ;***
Post jak zwykle świetny.
OdpowiedzUsuńMecz słuchałam w radiu i emocji było co nie miara...nigdy się tak nie emocjonowałam przez transmisję radiową coś niesamowitego naprawdę.
Co do Resovii dobrze, że teraz przyszedł ten spadek formy niż miałoby to miejsce w play-offach...Ja w nich wierzę, że się podniosą.
W tym meczu było widać walkę i to się liczy.
Co do kręgli super sprawa tak rodzinnie to w ogóle odjazdowo.
Ja na kręglach nigdy nie byłam.
Pozdrawiam :*