piątek, 19 grudnia 2014

Christmas is coming!

Hej wam, mam swoją wymarzoną 18 dniową przerwę świąteczną, jak to pięknie brzmi.
Zacznę na pewno od tego ze Resovia nareszcie wyszła z dołka i pnie się ku górze.Pokonała BBTS , a wczoraj ograła Berlin. Łatwo nie było, liczyłam na 3:0, tak bonusowo na urodziny Pita ,ale co to by był za mecz bez emocji?!3:2,ważne że dla nas.
Dzisiaj mieliśmy wigilie szkolną, szczerze to nie lubię tego typu rzeczy.Klasową jeszcze jestem w stanie przeżyć bo wiadomo jak to z klasą, ale tą rodzinna? Nie lubię po prostu tego czasem sztucznego dzielenia się opłatkiem,powtarzania w kółko tych samych życzeń i jedzenia na pokaz.To moje zdanie,wiadomo że kocham je pod tym względem że chociaż raz w roku wszyscy siadamy razem i cieszymy się swoją obecnością, ale chyba tylko to.+wolne haha.
Zamieszanie z tą wigilią było niesamowite, najpierw pojechaliśmy do galerii,po czym zakupy w biedronce.I w tym momencie zostałyśmy wystawione przez wspaniałych mężczyzn z klasy, razem z
5 reklamówkami wypakowanymi po brzegi..
Ostatni dzień szkoły minął niesamowicie szybko!Może to i dobrze,każdy z nas potrzebuje teraz takiej długiej przerwy.
Za dwa tygodnie styczeń, długo wyczekiwany miesiąc, nawet nie ze względu na moje urodziny a na ilość meczów u nas, na Podpromiu bo będzie ich aż 5!Przede wszystkim w końcu zagramy z Radomiem,na co czekam już bardzo bardzo długo , tak, ze względu na Daniela Plińskiego ! :D Macie prawo mieć na to różne spojrzenia ale ja na prawdę darze co niesamowitą sympatią.
W ogóle, to o ile dobrze pamiętam w środę wybrałam się na trening Resovii żeby złożyć Piotrkowi życzenia.Okazało się że dziewczyny będą wręczać prezent Marko z czego wynikła dość niezręczna sytuacja ale o tym potem.
Nie spodziewałam się aż tak fajnej reakcji Marko jaką miałam okazje zobaczyć.Śmiał się z nami dobre 5 minut,nie mogliśmy się wszyscy opanować razem z nim.Teraz już zawsze, na każdą taką akcje biorę aparat i uwieczniam to dla was!Dostał swoją karykaturę, kawał dobrej roboty, zresztą,sami zobaczcie. Widzice to przed premierowo ,więc cii! :D

Pózniej złożyłam życzenia Piotrkowi,szczerze to wszystko wymyślałam na poczekaniu ale wydało mi się że wyszły całkiem ok bo ładnie dziękował haha.
Wyszłam z hali, weszłam do Galerii po czym znowu na schodach ruchomych spotkałam Piotrka! :D 3 dzień pod rząd, to ja jestem tak często w galerii czy on ?
W każdym razie jak zawsze w galerii nie mogłam spotkać nikogo tak w tym tygodniu aż za dużo razy.
Proszę już o styczeń, Podpromie odżyje ! :D


poniedziałek, 8 grudnia 2014

coraz głębszy dołek..

Heeeej! 
Coraz bliżej moja wymarzona i cudowna przerwa świąteczna.13 dni, tak nie wiele. 
Wracając do wszystkiego od początku wrócę do mikołajek!Dostałam naprawdę fajne prezenty a najlepszym chyba był prezent od Skry, przegrana z Będzinem.Lubie Skrę ale uwierzcie lub nie, dzień wcześniej pocieszałam wszystkich że Skra też kiedyś w końcu przegra!W sobotę byłam z Alą i rodziną  na kręglach,zdecydowanie za długo jak dla nas razem :D



No i nadeszła niedziela, dzień długo wyczekiwany bo miał być to dzień kiedy Resovia wyjdzie z dołka i przełamie złą passe. Tak się nie stało,a dlaczego zaraz spróbuje wam wyjaśnić.
Koło 14 byłam z Wiolką na hali,czekolada, herbata i czas na mecz! 
Od początku gra chłopaków była czymś tragicznym,pierwszy set toczył się zdecydowanie pod dyktando Lubina, do tego stopnia że chwilami aż żal było patrzeć.Drugą sprawą i chyba najważniejszą byli sędziowie. Nie wiem kto i dlaczego dopuścił ich do sędziowania tego meczu, ale zamieniło się to po chwili w siatkarski kabaret. Nie potrafię w tym momencie przytoczyć wam konkretnych przykładów bo szczerze to nie pamiętam i nie jestem zbyt dobra w tłumaczeniu ale myślę że każdy to miał okazje widzieć mecz,wie doskonale o czym mówię.  
Drugi set znowu lepiej rozpoczął Lubin,zawodnicy z Resovii którzy pokazali się z dobrej strony to zdecydowanie Jochen Schops i Piotrek Nowakowski.Ale nadzieja szybko zgasła kiedy Lubin zakończył partie blokiem.
3,set -coś super!W końcu, choć na chwile wróciła stara Resovia. Asy serwisowe,bloki,obrona każdej piłki,ataki, walką do końca, coś pięknego.Taka sytuacja utrzymała się do końca partii którą pewnie wygraliśmy. 
Po 4 secie wszystko było już jasne, będzie tie-break. 
Hala momentalnie ożyła, miałam nawet wrażenie że pojawiło się wiele więcej osób niż na początku meczu. Niestety zle rozpoczęliśmy ostatniego seta i tak zostało już do końca, jednak byłam w wielkim szok kiedy przy piłce meczowej dla Lubina odrobiliśmy jeden punkt,dwa,trzy,cztery,pięć..i niestety tylko tyle,a zwycięstwo było na wyciągnięcie reki. Jednak myślę że nie ma się co martwić, pierwszy raz od czasu meczu ze Skrą było widać w chłopakach tą walkę,  dalej będzie już tylko lepiej. 
Teraz resztę grudnia spędzą już poza Rzeszowem, mecz za meczem , trening za treningiem. A ja czekam do meczu 3 stycznia z Zaksą ! :)  

poniedziałek, 1 grudnia 2014

bad day.

Hej wam!
Wierzcie mi lub nie ale dopiero znalazłam wolną chwilę zeby coś napisać.Nauki teraz jest tyle ze głowa mała,sprawdziany co dwa dni, do tego fundamenty wiedzy,które swoją drogą są jakimś chorym wymysłem.Do tego doszły mecze i zaczełam powoli się gubić.Jutro na szczęście w miare luzno bo tylko testy z angielskiego, pozniej moja klasa idzie do kina z którego zrezygnowałam więc chociaż chwila odpoczynku.
Chce wrócić troche do meczu z Transferem bo na ten czekałam cały rok,ponieważ sezon temu jakoś przegapiłam ten mecz,naprawde nie wiem jak haha.
W każdym razie w piątek byłam z Wiolką na treningu.I jak zwykle nasze rozeznanie zmusiło nas do czekania na chłopaków chyba z 3 godziny.Wiolka po pewnym czasie stwierdziła ze już nie przyjadą i poszła do domu, po czym po minucie pod hale podjechał autokar i biedna musiała się wracać!
Nie byłyśmy do końca bo jak mówie było bardzo pozno, jednak w ciągu tych chyba 20 minut zdązyłam poznać ich kierowce który swoją drogą okazał się super miłym i zabawnym człowiekiem.
No i na tym zakończył się nasz dzień,ale kilka godzin pozniej rozpoczął się juz następny bo mecz był o 14:45, wiec dość wcześnie.
Obowiązkowo obiad w Maku i na hale z ulubioną mrożoną kawą!
Meczu opisywać chyba nie musze, szczerze też nie wiele pamiętam bo było troche zamieszanie z miejscami i nim się oberzajałam skończył się pierwszy set,potem drugi i trzeci co było równoznaczne z końcem meczu.
Pozniej dobrą chwile musiałam czekać na trasport do domu,ale chyba nie mam co narzekać, przy okazji zdarzyło się też kilka zdjęć więc zdecydowanie na plus.  
Swoją drogą, jesli będziecie mieli kiedyś okazje to zatrzymajcie Justina (zdjęcie niżej) choć na chwile i zamiencie z nim słowo,nie pożałujecie ! :D